niedziela, 24 grudnia 2017

Sen Pani Podziemi

   "Znajdę cię."
   Te dwa słowa, raz usłyszane, nieustannie powracały do mojej świadomości, jakby osoba, która je wypowiedziała, siedziała w mojej głowie, ciągle przypominając o swojej obietnicy. Chociażbym nie wiem jak bardzo starała się odciąć od natrętnego głosu, ten ciągle powracał, niosąc ze sobą grozę minionych wydarzeń. Uczucie pozbawione wspomnień, mające źródłow czymś, czego nie pamiętałam.
   "Znajdę cię. Choćbyś nie wiem jak dobrze się ukryła, znajdę cię."
   Nie wątpiłam w to. Ta jedna osoba nigdy się nie poddawała. Zawsze osiągała zamierzone cele, dlatego tak bardzo ubodło ją to, że tamtą bitwę wygrałam ja. Ja i Sebastian.
   Uczepiłam się tego imienia jak koła ratunkowego, żeby nie zgubić się we własnych myślach. Musiałam przeżyć. Musiałam zrobić to dla niego.
   Od dawna nie dane mi było zobaczyć światła.
   Światło. Tak, ono było jedyną rzeczą, za którą tęskniłam otoczona ciemnością... Nie, nie jedyną. Jest jeszcze Sebastian. Nie wolno mi o tym zapomnieć.
   Tak wiele myśli. Wspomnień, których nie jestem w stanie zobaczyć nawet, gdy zamknę oczy. Jest tylko czerń. Najciemniejsza czerń tak ciemna, że nikt żyjący nie jest w stanie jej sobie nawet wyobrazić. Czerń znana jedynie zmarłym. Więc skoro widzę tę ciemność znaczy, że ja również umarłam...?
   Nie, to nie tak. Ja żyję.
   Cecidit.
   Ktoś mnie woła. Ale nie jestem w stanie zareagować. Moje myśli błądzą, nie chcąc ułożyć się w spójną całość. To frustrujące. Dlaczego powinnam nienawidzić tego imienia?
   Cecidit...
   Ach, tak. Imię wiążące. Dlaczego o tym zapomniałam? Powinnam pamiętać. W końcu przez nie jestem spętana, zmuszana do podporządkowania się osobie, która je wypowie. Ale jestem zbyt zmęczona, by zareagować. Taka zmęczona...
   Cecidit, musisz się obudzić.
   Obudzić? Po co? Tak jest dobrze. Nie ma nikogo, kto chciałby mnie wykorzystać. Nikogo, kto chciałby... no właśnie, co? Wiem, że powinnam pamiętać. W końcu zrobiłam to wszystko, alby "to" chronić. Więc dlaczego nie pamiętam?
   Cecidit, obudź się. Wtedy znowu będziesz mogła zobaczyć światło.
   Światło? Ach, tak. ŚWIATŁO. Powinnam się obudzić, w końcu tak bardzo za nim tęsknię. Ale... nie jestem w stanie wywinąć się ciemności. Ona mnie pochłania, próbuje zdusić...
   W porządku, Spero. Nie wstawaj. Daj sobie jeszcze czas.
   Czas. Tak, powinnam dać sobie czas na powrót do rzeczywistości, do światła... do wszystkiego, co kocham.
   Ale powinnam też się obudzić.
   Daj mi tylko znak, jakikolwiek, gdzie się schowałaś, a pomogę ci wrócić.
   Gdzie się schowałam?
   "Znajdę cię."
   Nie, muszę zamilknąć. Muszę uciszyć swoje myśli, na nowo je poukładać, żeby zatrzeć wszelki ślad mojej obecności. Nie mogę pozwolić sobie na chwilę słabości, bo może doprowadzić to do zagłady. Nie mogę się obudzić. Zostanę w uryciu tyle, ile będzie trzeba, dopóki wróg nie zniknie. Nawet jeżeli miałoby to trwać przez serki lat, nawet gdybym miała pozostać w ciemności na zawsze. Nie dopuszczę do zniszczenia wszystkiego, o co tak zaciekle walczyłam. Za co zginęło tak wielu...
   "Ja się nie poddaję."
   Pamiętam twoje słowa. Pamiętam je doskonale. A teraz mam na nie odpowiedź.
   Ja również się nie poddam.


CDPN~

poniedziałek, 26 października 2015

Ave!

Na tym blogu będę umieszczać moje lepsze i gorsze wypowiedzi pisemne wszelkiej maści. Dopiero zaczynam moją przygodę z pisaniem, więc w tekstach mogą być drobne błędy.
Wszelkie opinie są zawsze mile wiziane :)

~ Mafioza^^